XIV Bieg Europejski Gniezno, czyli 11 sekund do szczęścia

        11 sekund – tylko tyle zabrakło do upragnionej trójki z przodu na dystansie 10km. Tak mało i tak dużo można powiedzieć. Bieg Europejski miał być areną,  gdzie uda się w końcu złamać magiczną granicę 40 minut. Jak to jednak bywa w życiu nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem i tutaj nie powiodła się ta sztuka  –  czas na mecie 40:10.

12970774_1741597142738512_1498410118414795526_o   12973274_1741597082738518_4065028444217366229_o

Ale od początku. Po niedzielnych zmaganiach w Ostrowie Wielkopolskim na dystansie półmaratońskim nie pozostało już chyba w organizmie dużych śladów – mięśnie nóg przestały boleć, opalenizna lekko zeszła. Od tego czasu udało się zrobić dwa treningi – pierwszy to lekkie i krótkie rozbieganie po zawodach, a drugi w czwartek to  kilka milówek w tempie progowym oraz szybkie dwusetki. Miały być po cztery powtórzenia, ale coś się zadziało w zegarku i wyszły trzy 🙂 Może to i dobrze, bo po trzeciej dwusetce odczułem dziwny ból w prawej stopie, a spowodowany chyba zakończeniem żywota moich saucony na asfalcie. Popołudniowe zmiany w pracy pozwoliły mi też się w końcu wyspać, co jest bardzo ważne (codzienne wstawanie o 4 rano daje w kość). Pogoda także sprzyjała pobijaniu życiówek, bo było pochmurno, około 12 stopni i bez silnego wiatru. Co prawda wiatr troszkę przeszkadzał na długiej prostej na Alei Reymonta, ale tylko tam na szczęście 🙂 Przed startem jeszcze zdjęcie grupowe altomków i za chwilę start.

grupowe Altom   c_P4090018

Umówiłem się z Krzyśkiem i Adamem na wspólny bieg z założeniem czasu poniżej 40 minut. Start bardzo ciasny i to z użyciem wielu łokci, dostałem kilka kuksańców, ale potem na deptaku już się wszystko wyrównało i zrobiło miejsce na spokojny bieg. Nie patrząc na zegarek biegliśmy w miarę równo, potem nawrót przed Trzema Mostami i powrót na Rynek. Chciało się biec szybciej, mocniej, ale wiadomo, że trzeba zachować siły na później. Na trasie doping kibiców, znajomych, zespoły muzyczne  – wszystko naprawdę super! Trasa składa się z dwóch pętli – 4 i 6 km, co ma też swoją zaletę – mijania się z czołówką biegu! Druga pętla dłuższa jest zawsze trudniejsza, bo już na małym zmęczeniu. Punkty z wodą umiejscowione na ulicy Konikowo po obu stronach ulicy w miarę dawały radę przynajmniej w moim zakresie czasowym. A trasa bajka – płaska i szybka. Naprawdę jedna z szybszych na których biegałem. Może minusem jest kostka brukowa w okolicach Rynku i deptaku, którą nie każdy lubi.

4km    c_P4090069

W biegu brało udział naprawdę wielu znanych sportowców, których znam ze szklanego ekranu… Krystian Zalewski, Dominika Nowakowska, ale także na przykład Iza Trzaskalska, którą widzieliśmy na treningu na stadionie w Szklarskiej Porębie w sierpniu ubiegłego roku. Czołówka biegu szybko się ukształtowała w formie trzech czarnoskórych zawodników z Kenii, potem Krystian Zalewski i dalej ukraińscy biegacze.  Taka klasyfikacja utrzymała się już do mety z wygraną Hilarego Kimaiyo z czasem 28:58. Bieg w moim wykonaniu oceniam jako w miarę dobry, choć na 6 i 7km przyszło małe zmęczenie związane może z przednim wiatrem, a co za tym idzie zwolnienie tempa. Potem starałem się już przyspieszyć i nie pozwolić się wyprzedzić wspólnie biegnącym zawodnikom.

b475    12977132_1205380819480186_3761238548091896446_o

Ostatnie metry na ulicy Dąbrówki to już mega przyspieszenie i wyprzedzanie aż do mety. Na mecie nie czułem specjalnie zmęczenia, więc chyba za późno zabrałem się za przyspieszanie  – może trzeba było zacząć już właśnie od 6 -tego kilometra?

DSC_1185    b308

Trochę szkoda tych kilku sekund do spełnienia marzenia, ale cóż… na pocieszenie pozostaje zdobyta nowa życiówka (szybsza o 23 sekundy niż rok temu) i dalszy trening – może uda się jeszcze w tym roku?

trasa      meta

Po biegu jeszcze rozmowa z innymi biegaczami – Artim Kujawińskim o ukończonym Sparthatlonie (to jest dopiero wyczyn!!!) i poznanym kolegą, który pobiegł dzisiaj 34 minuty (też bym tak kiedyś chciał :)). Potem pognałem jeszcze na Rynek obejrzeć ceremonię nagród dla najlepszych, ale tutaj zawsze jest słaby punkt, bo frekwencja bardzo nikła… Może jakieś losowanie nagród zmieniłoby tę sytuację? Co 25-ty zawodnik na mecie mógł odebrać patelnię od firmy Altom, ale dopiero po ogłoszeniu wyników po 18.30  – było tu małe zamieszanie, bo wcześniej przychodziły nieoficjalne wyniki w smsie. W każdym razie mnie ta promocja nie objęła 🙂 Aha sam pakiet startowy bardzo fajny, bo koszulka techniczna, plecaczek – worek na buty, kubek i to w fajnej wielkości, kolejny gadżet kuchenny w postaci tarki do warzyw, napój energetyczny, a na mecie fajny medal z kompletu z państwami europejskimi. W tym roku na tapecie była Dania, nawet biegł ambasador duński, a ponadto bieg miał zgodę na użycie wizerunku Syrenki Kopenhadzkiej. Bieg miał także rekordową frekwencję ograniczoną najpierw do 1200, a potem 1500 biegaczy. Na liście startowej było w końcu 1580 biegaczy, a w wynikach na mecie ujęto 1446 biegaczy. Ciekawe co za rok?

570947af53f07_o,size,933x0,q,70,h,18a966    5709477e883c6_o,size,933x0,q,70,h,162771 syrenka Kopenhaga    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

1 komentarz do “XIV Bieg Europejski Gniezno, czyli 11 sekund do szczęścia

  1. Tomasz

    Bardzo trafnie opisana super impreza jaką jest Bieg Europejski. Miałem taki sam plan na ten bieg. Mnie jednak zabrakło 18 sek. Jacek następnym razem damy radę.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.