Archiwa tagu: zimowy bieg trzech jezior

XV ZIMOWY BIEG TRZECH JEZIOR – 11.02.2017

         Pierwszy start w 2017 roku stał się faktem!  Długo na niego czekałem, słabo się przygotowałem, ból mięśni ud i powięzi odczuwałem, ale… nie było tak źle… Trochę się obawiałem tego biegu, choć długość 15km nie jest mi straszna, ale od dwóch miesięcy czułem różne dolegliwości związane z prawą nogą. Być może było to spowodowane przeciążeniem lub niewłaściwą pracą nóg na oblodzonych nawierzchniach. Jednak dzisiaj po krótkim odpoczynku nogi pracowały prawidłowo, bez odczuwalnego bólu… Wyjazd z Gniezna w sobotni mroźny poranek (-11 st.) najpierw po pakiet startowy do Trzemeszna, a potem do Gołąbek na start. Na miejscu aż nie chciało się wysiadać z samochodu tak zimno… Potem rozgrzewka i oczekiwanie na start. Plan był, aby potraktować bieg treningowo w strefie komfortu ze względu na mróz, śliską nawierzchnię i ryzyko obciążenia mięśni.

c_dsc_1056

Po starcie rozpocząłem wolno bieg, bez zrywów i przyspieszania.  Biegło mi się luźno i bez napinki. Już w samochodzie zorientowałem się, że zapomniałem zegarka, więc biegłem całkowicie na samopoczucie bez możliwości kontroli tempa. Pogoda dopisała – świeciło słońce, trochę wiało, ale w lesie nie było to uciążliwe, a mróz trochę zelżał. W trakcie biegu postanowiłem pierwsze 5km pobiec luźno, potem kolejną piątkę przyspieszyć, a ostatnią utrzymać tempo. Na szczęście trasa była przygotowana dobrze – posypana obficie piaskiem, bo pod spodem szczery lód. Stąd biegło się dobrze, wyprzedzałem kolejne osoby bez wysiłku oddechowego czy mięśniowego.                                3j_0142     3j_0143

Czasem na trasie trafił się jakiś fotograf i znienacka pstrykał fotkę niezrównoważonemu biegaczowi 🙂 photo_runner   16716338_1249223025146761_4188711690038998296_o  A poza tym ok 🙂 Do mety starałem się wypełnić plan 3x5km i wyprzedzałem kolejne osoby, co dodawało powera! Czas na mecie 1:04:52, który tego dnia całkowicie mnie zadowalał. Zawody wygrał Andriej Starzinskij z czasem 47: 42, pokonując drugiego Marcina Zagórnego o 3 minuty. Bieg ukończyło 709 osób, co sprawia, że frekwencja była niższa niż rok czy dwa lata temu, ale być może to warunki lub panująca grypa.

meta    meta2

Jak na pierwszy start w tym roku i wcześniejsze problemy oraz warunki atmosferyczne, to czas w miarę.  Trasa przygotowana dobrze, uzupełniona kolejna część asfaltem (coraz mniej biegu po szutrze). Po biegu tradycyjnie zupka i skiba ze smalcem i wio do domku.

20170211_090238 20170211_090248

wynik   medal

      Na kolejny start w Gołąbkach wybrałem się z Krzyśkiem i Mariuszem – najpierw po odbiór pakietu do Trzemeszna, a potem na miejsce zawodów w Gołąbkach. Pogoda sprzyjała  – temperatura około 0 stopni i lekki wiatr. Plan na zawody był taki, aby pobiec w tempie 4:15-4:17 mając ciągle w pamięci start sprzed tygodnia, a ambitna wersja zakładała pobicie życiówki. Plan udało się wykonać w 100% a nawet w 120% i to mimo przeszkód jakie musiałem przezwyciężyć 🙂

x058

       Już bowiem w kilka minut po starcie na drugim kilometrze rozwiązało się sznurowadło. Musiałem więc stanąć i zmarzniętymi dłońmi próbować zawiązać nieszczęsne sznurowadło, a nie było to łatwe, kiedy wszyscy mi uciekali!!! Po około pół minucie ruszyłem ponownie i powoli zabrałem się za odrabianie strat i tak już do mety. Na szczęście udała mi się ta sztuka i przegoniłem też tych z którymi biegłem na początku a nawet tych których od dawna nie mogłem dogonić :). Na moje nieszczęście na 10-tym kilometrze ponownie rozwiązało się sznurowadło, ale już postanowiłem nie zatrzymywać się i spróbować dobiec tak aż do mety. Rzucające się sznurowadła na lewo i prawo w trakcie biegu zmieniły pewnie technikę mojego biegu, bo trzeba było stawiać stopę w taki sposób, aby nie nadepnąć sobie na tę sznurki 🙂

    Wyprzedzając kolejne osoby stawiałem sobie kolejne cele do pokonania i nie patrząc na zegarek i upływające kilometry udawało się je osiągnąć. Po drodze spotkałem też kilku znajomych z którymi udało się wymienić kilka słów lub zdań 🙂 Ogólnie oceniam swój występ jako udany, zwłaszcza, że pobiłem swoją ubiegłoroczną życiówkę na tym dystansie i trasie o ponad dwie minuty! Bez przerwy na sznurówki ten wynik byłby z pewnością jeszcze lepszy, ale coś trzeba zostawić na później. Dodatkowo moją satysfakcję zwiększa to, że w tygodniu poprzedzającym zawody założyłem nowe „niedotarte” buty na szybki trening i kolejne dni upłynęły na uciążliwym bólu mięśni płaszczykowatych łydek. Początkowo myślałem, że nie będę mógł wziąć udziału w zawodach… a tu proszę  meta z czasem 1:02:29. O ubiegłotygodniowej porażce już zapomniałem – trzeba patrzeć naprzód…

Bez tytułu

Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć jutro … Aha, tytułowych trzech jezior ponownie nie widziałem 🙂 🙂

x306  c_DSC_1569 (150)

c_DSC_1569 (149)  74_dsc3372